PRZY SOBOCIE PO ROBOCIE
Boję się tego momentu. To dziwne. On już się stał, a ja się go jeszcze boję. Coraz bardziej do cna. Zegar zawraca. Ja zawracam głowę. Wystawiony do wiatru język odmienia się przez przypadek. Nieodmienność zawraca. Nieodmienność zawraca Wisłę kijem. Każdy kij ma dwa końce. I nie ma dwóch zdań: boję się tego momentu nie-cnego apogeum -- punktu kulminacyjnego moich pery-patii. Otaczam świat świadomie, z pełnym poświęceniem. I naśmiewam się w gułag z jego skończoności.
(FARID DE LA OSSA ARRIETA)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz