Co ja w ogóle robię? Nie oglądam filmów, bo film to mi się kojarzy z folią plastikową (c/i/elo-fańskie życie). Opakowuję wymysły, wydają mi dużo reszty - w sam raz na hazard. Zakładam się z moim psem, że nie ma trzeciej strony księżyca, tfu, monety, że rzucanie cienia jest poważnym zajęciem i każda moneta na dowolnej krawędzi dozna tej iluminacji, że najlepiej słuchać sąsiadów. Pan z pieskiem opowiadał, że podszedł sobie spokojnie do bankomatu, wklikał co powinien, a tu bankomat się zatrzymał i wyświetlił napis: "potrzebujesz więcej czasu?" Sąsiadowi w oczach pociemniało, drżącymi rękami wydobył kartę visa i nie oglądając się za siebie zdołał jakoś pogrążyć się w zakupach w Biedronce, niemniej co przeżył thriller, to broszka, bynajmniej nie jego, jedynie nieswoja. I co jeszcze robię - liczę, bardzo dużo już naliczyłam, liczi i inne owoce zapamiętania - z - się i kwiaty zła-godzenia i parę innych się-kier, którymi łamię nowo(słowo)twory wyobraźni jak opłatek.
[The Christmas Star by David Lee Thompson]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz