Znowu gadałam od rzeczy o wyrwaniu się z szufladek. Bo się dopiero robi ciekawie, kiedy Cię inni widzą w jednej albo więcej szuflad, a Ciebie tam nie ma... Możesz podtrzymać złudzenie optyczne, ale możesz też wysunąć szufladę do przodu zuchwale jak szczękę i czekać, aż ich rozbiegane oczy zakomodują obraz samych siebie w toaletkowym, owalnym lusterku. Wnikliwe spojrzenie przykuje ich uwagę i zaczną omiatać wzrokiem swoje wnętrza, lecz choćby nie wiem jak się zapierali, nigdy nie uda im się skompresować pustki, która skupiła się po drugiej stronie lustra. Jeśli wysadzą zwierciadło, wysadzi ich szuflada, naoliwiona, pokryta miękką warstwą kurzu.