poniedziałek, 3 grudnia 2012


(exitmagazine.co.uk)
 



Cierpienia młodych Wer teraz

czyste wody dzieciństwa
odkryte zbyt późno
by je znowu przebyć
jasne światło marzenia
przeżyte za wcześnie
by je w końcu odkryć

czas jest pięciolinią
z której odlatują ptaki
kiedy ostatni z nich powie fasolla
zostanie tylko puch prze-rażonego powietrza




(TelephonePole Birds from jennyberryart.bigcartel.com)

czwartek, 29 listopada 2012


(pl.123rf.com)
 


kolaż

od-czuj mnie, od-czul,
od-czekaj, od-uciekaj
chodź do mnie, chodź tu,
nić woli wolno odwlekaj

tu jestem, tu śnię,
że świeży ścieg po ekranie,
na którym liść-dr/ż/ę
i wklejam w okna nad ranem




kolaż z liści jak kwiat poinsecja
 

piątek, 23 listopada 2012


"100-Degree Summer" from http://lindahalcombfineart.wordpress.com
 


kropla czasu

czuję cię w każdym cudzym wierszu
twoje ożywiam minutą płaczu
skrzącego się jak lato. pierwsze -
- wieczność przeżyta pod ich dachem



from redbubble.com
 


zbyt w pół do (too o'clock)


Pierwszy raz powiedziałeś jestem, kiedy
kukułka wyfrunęła z zegara. Jej skrzydło
rzuciło czarną plamkę na moją siatkówkę
w punkcie, gdzie umiejscowił się twój obraz.
Nie mogłam cię zobaczyć, dotknąć ni opisać;
wyobraziłam sobie tylko nas w nieistniejącym gnieździe.
I choć znam cię by heart*, to nie (do)stałeś się
nigdy (w) apple of my eye**, pozostając czym byłeś:
odbiciem nieskończenie lotnego pióra
wiecznego unoszącego się lekko na powierzchni znaczeń.


* na pamięć (dosłownie: sercem)
** moje oczko w głowie (dosłownie: moja źrenica)

czwartek, 22 listopada 2012


from imagekind.com
 


Trójjedność

Miejsce: sycone wonią. Osoby:
niepewne. Ak(a)cja: kocha, nie
kocha. Wyglądamy przez zakratowaną
kartkę, ale tam tylko
karawany sensu. Habent sua
fata morgana libelli. Mimo to - snuję
pajęczynę zegara. A przecież ostrzegała
Matka Noc: nie ścigaj nigdy tych, co
stoją w miejscu.

wtorek, 20 listopada 2012




"Sunrise Hourglass" by Tina Bryson
 


półczęstochowianka

jestem pusta jak raz po raz obietnica
choć pełniejsza niż najszczersza deklaracja
psem bezdomnym biegnę raźno po ulicach
w celi serca komorniczo klnę: co racja!

jestem wtedy kiedy mnie doszczętnie nie ma
zapojutrzam się albo też zaprzedwczerzam
idąc plażą widzę ochrobiały schemat
w klepsybranie sensów z góry nie dowierzam




tightrope walker from singlein.wordpress.com



kompozycja rozproszona

brak fabuł. istnieją tylko
podmioty liryczne - jednostki
niepowtarzalności cierpienia. pewnie wieczorem
doczulone orfiną źrenice
zmienią się w linoskoczków wersów,
a długo wstrzymywany bezdech -
- w bezduszne stwierdzenie rozsiane.

sobota, 10 listopada 2012


oddstuffmagazine.com
 


Wiersz z tytułem na końcu

Kiedy mnie rozbierałeś
ze znaczeń
wygładzałeś
zmierzwione przerzut-
nie wiedziałeś
że dotykasz met
i forum było za małe
by wyrazićcię

życie

piątek, 9 listopada 2012


Polished Domino from ekduncan.com


saloon ekagier

Ostatnio przeszłam do kontrataku
serca. Wokół szaleje
zawałnica, ja się tylko uśmiecham
i dekompletuję zastaw(ki
diabeł kazał mi wychodzić
na mydle kiedy mrugałeś zamaślonymi
oczywiście niekompletnymi kropkami
na klockach - tych, które,
podobnie jak ja,
istnieją w wychyleniu bez tchu,
niewzajemnie.)



Polished Domino from ekduncan.com

czwartek, 8 listopada 2012

gwiazdka

Co ja w ogóle robię? Nie oglądam filmów, bo film to mi się kojarzy z folią plastikową (c/i/elo-fańskie życie). Opakowuję wymysły, wydają mi dużo reszty - w sam raz na hazard. Zakładam się z moim psem, że nie ma trzeciej strony księżyca, tfu, monety, że rzucanie cienia jest poważnym zajęciem i każda moneta na dowolnej krawędzi dozna tej iluminacji, że najlepiej słuchać sąsiadów. Pan z pieskiem opowiadał, że podszedł sobie spokojnie do bankomatu, wklikał co powinien, a tu bankomat się zatrzymał i wyświetlił napis: "potrzebujesz więcej czasu?" Sąsiadowi w oczach pociemniało, drżącymi rękami wydobył kartę visa i nie oglądając się za siebie zdołał jakoś pogrążyć się w zakupach w Biedronce, niemniej co przeżył thriller, to broszka, bynajmniej nie jego, jedynie nieswoja. I co jeszcze robię - liczę, bardzo dużo już naliczyłam, liczi i inne owoce zapamiętania - z - się i kwiaty zła-godzenia i parę innych się-kier, którymi łamię nowo(słowo)twory wyobraźni jak opłatek.



[The Christmas Star by David Lee Thompson]
 


(Mirror Mirror by Mirian)
 


                                                Silve(r) is gone*

Miałam kiedyś chłopaka. To był, doprecyzujmy, bardzo zwyczajny człowiek, syn prawosławnego teologa i literaturoznawczyni, ekonomista, wegetarianin, zapalony kucharz i podróżnik. Miałam nadzieję, że nauczy mnie tej odrobiny zwyczajności, ale się przeliczyłam. Ukradło mi go moje lustrzane odbicie, szast prast i mieli osiąść razem w Indonezji i wieść ustatkowane życie studentów, następnie słuch o nich zaginął. Ostatnio odezwało się obrócone ja i zdało krótką relację z nieobrotów sprawy. Oberwało mi się przy okazji w ramach jej samokrytyki, że widzimy w sobie wzajemnie nieautonomiczne osoby, że nie odróżniamy się od siebie nawzajem. Kilka urozmaiconych skrętów czasu odświeżyło sprawdzony układ. Chciała bardzo się spotkać, ja zapewne też, ale nie byłam w stanie jej tego powiedzieć. Patrzyłam tylko na nią przez stojącą między nami przezroczystą szybę.


*Sylwia/Srebro odeszła/o/


Marshall Astor - In Black and White


    Bitwa Kiedykolwieczności


       Spotkałam Boga i spotkałam Diabła. Ten pierwszy był nim mimo jasnej introspekcji, że wszyscy mają to w d..., drugi natomiast przedstawił się tak niejako na marginesie. Pierwszy niestety we mnie nie uwierzył, drugi powątpiewał we wszystko tak gremialnie, że wiara wróciła tylnymi drzwiami i zrobiła nam w głowach nieziemski przeciąg. Przeciągi dzielą się na te zewnętrzne i wewnętrzne. Nie zdążyłam się przekonać, czym jedne różnią się od drugich, bo zostałam zatrzaśnięta na zewnątrz lufcika. Od tamtej pory podróżowałam po epizodycznych półpustyniach i robiłam zdjęcia. Nie rozumiem "przejścia" między czarnym a białym, tego, że są tym samym, chociaż niczego ani siebie nawzajem nie odzwierciedlają. I że nie ma "drugiej strony kamery", choć dobrze tam być - chociażby po to, aby zrobić werystyczny wernisaż. Trudno znieść prawdę, którą się wyraziło, ale i tak ciekawość jest silniejsza, i rzeczywiście - zdumienie powraca: nie ma fotomontażu retro-aktywnego. Czas nie zmienia niczego poza stopniem, konfiguracją, kolejnością, o dziwo nie anihiluje eterycznej substancji, w której zanurzone są płatki pamięci. We live together in a photograph of time**; stąd wiem, że spotkałam Boga i Diabła. A przecież, najgorsze miało dopiero nastąpić...


* luźny przekład tytułu piosenki Led Zeppelin "The Battle of Evermore"

** "mieszkamy razem na fotografii czasu" (fragment piosenki "Fistful of Love" Antony and the Johnsons)


(15.09.2012)

środa, 7 listopada 2012


jorgemiguelcs.wordpress.com




 Atlantydzień

Zalało nas. Krew konkretnie. Niedaleko
stąd do wieczności, trzeba tylko wyłowić
te małe czerwone serduszka, wydestylować
limfocytaty, za-, przepraszam:
wy-korkować na czas.



  
wehearit.com






niebo-leśnie

Chmury są fioletowe,
fioletowe jak fioły w głowie,
a igły są SOS-nowe,
sosnowe jak sztuczny człowiek.

wtorek, 6 listopada 2012


Man in the mirror by Paul Lovering
 


S.W.

         Sylwii

Kiedy ją spotkałam,
wydała mi się interesującym ułamkiem wszechrzeczy
o nieznanym mianowniku, potem
powoli odkryłam, że spotkałam odwrotność
siebie, ale aż tak bardzo pragnęłam być
niewymierna, że wyjęłam sobie kreskę ułamkową
spomiędzy żeber - zdecydowanie pomogło,
nabrałam miejsca na sentymenty i resentymenty, jedynie brakuje mi
siebie w odwrotnie ustalonej konfiguracji, wczoraj spojrzałam więc w lustro
i zobaczyłam ją tam - jak zawsze zakreślającą
ramy (prawdo)podobieństwa, jak zawsze pochyloną
nad białą płaszczyzną, którą zapełnia znanym tylko nam alfabetem
pauz i kluczy wykluczonych
z użytku po mniej niż obydwu stronach.




from mamahall.com
 


Modlitwa

Gdybyś wiedział, że uratować mnie może bez reszty
żarliwe odmówienie tego, czego ci częstotkliwie odmawiam,
wiedziałbyś, że jesteś jak strzała
w odległym układzie odniesienia
ran, które wygoję
dotykiem włosów o smaku
nieba i soli




(from Industrial Humanity)
 


Krótka historia zegara

Ziarnko piasku wpadło Bogu wprost w bezłódne
lustro; wykiełkowało, dojrzało, otorbiło się
podmarszczonym smutkiem. Wydaje
drobne słońca. Udziela wskazówek.

niedziela, 4 listopada 2012


Ritual Vessel (Paccha) from metmuseum.org
 


Hierogamia

ja przecież raz już oddałam swoje życie
pół Jej a pół Bogu
lecz skoro doszłam do zera niezbicie
poślubiłam nikogo


(04.11.2012)




 Raven Time Art (from etsy.com)



ptak

czas, który nigdy nie mija.
czas, który mi jamy
wydziobuje w miejscu gór.
czasomierz, w który gramy,
pełen piór.
ja w nich - czcza sowa, niczyja.
 




(The Lost Art of Time)



antypis

- nie marz
się, nie nadwyrężaj zastawki czasu
przez idio-synkretyczne zidio-
mącenie, wszak dalej stąd
do humanitarnego zabicia
czasu za pomocą scylli
i charybdy
ust -




szatańskie wersety

Najsilniejszym fetyszem jest rzeczy-
wistość: wejdź w nią, unikając ruchów fikcyjnie
frykcyjnych. Pieść wytrwale strefy
eratogenne, przerywaj tylko dla zaczerpnięcia
antycznych wzorców. Omijaj pointę szerokim
łukiem rozgrzanego ciała, omijaj
aż czas się zrymuje z przestrzenią, a moment kulminacji
sam cię znajdzie w punkcie g
nieskończonego alfabetu.



  
from letterperspectives.com

środa, 15 sierpnia 2012

from pixeldustphotoart.com
 



Whiter Shade of Pay

Biała
plama - tego nie było
w umowie. Ta stanowiła jasno o tyle,
o ile, bardziej przypominając 
worek na kartofle - ta ziemista cera -
choć, jeśli się wczytać,
merytorycznie zbliżona była raczej
do kota w worku. Opiewała na sumy
długich wąsów, może się nawet pod nimi uśmiechała
nieprawdziwą parafką emotikonu.
Najważniejsze, że miała się skończyć. Tymczasem
wygasła, i owszem, ale zamiast zapaść
się jak policzki, wybuchła stenografowanym
nerwicowym płaczem: biała
supernowa.


niedziela, 12 sierpnia 2012


   STÓŁ

   Stół stoi – i widzę stół. Nic ponadto. Nie widzę idei stołu, nie widzę wszystkiego, co może się na nim znaleźć. Stół mnie odsyła do stołu, a stół jak stoi, tak stał. Bez polotu. Stół stoi stale. Stoi stojący stół. Boże! Widzę Boga. Nic ponadto. Żadnej idei Boga ani Wszystkiego, czym może Się stać. Po prostu Bóg. Kompletnie bez polotu. O dobrze wyrzeźbionych rysach i wyciosanej sylwetce. Konkretny jak stół. Idealny przedmiot wiecznej obserwacji... Bóg siada za stołem. Poprawia okulary. Chrząka i rzuca swym konkretnym tonem:
Więc mówi pani, że widuje pani Boga...?



(rocaroalpacas.blogspot.com)



 
(zdjęcia kamieni ze strony: pracownia.spirifer.org)





co mnie kształtowało. otoczak


Zarodzony pośpiesznie,
długo nie potrafiłem sprawiać problemów,
nawet sobie

później spłynęły jedne po drugich:
otwarty akwen języka,
podwodna operacja wycięcia
niebieskich migdałków,
zielona morskość wątroby,
kocie miał-czy-nie?
w muszlach koncertowych uszu,
nieżyt przewlekły przez ucho igielne,
mgliste refluksy sumienia

na koniec przeszedł sz(kw)ał
i ukazały się powieki oblepione przez m(ed)uzy





sobota, 11 sierpnia 2012

 Owl Spirit from elfwood.com



nie oczekuję nietzschego od Nikogo

ulegam uwikłaniu w puls
nocnego miasta i doprawdy nie wiem co
zostawiam za sową
chociaż mam niewspółmierne do wyspania oczy
wiste marzenia których realizacja
morzy mnie jak szkarłatny nieprzytomny
desperacki sen po winie
cię za dwanaście groszy które natarczywie wtrącałeś
w osłupienie zanim znalazły miejsce
na widnokręgu w konstelacji grzechotnika



Owl Calendar from craftystaci.com



(by Tkliwi nihiliści opanowujący pozycję dystansu)
 


Tylko sny dzielą nas od rzeczywistości.
 

sobota, 4 sierpnia 2012


dla M.M.
 
moneta błędnej minstrelki

Chciałam uśpiewać Cię całą
krągłość Twą gładzić w rozkoszy
lecz wtedy napotkałam
śmierci zazdrosne oczy

"Masz (czy grasz): inny dylemat
do niezwłocznego zgładzenia" --
przekupiłam ją, chociaż nie ma
nikt na świecie mnie do poistnienia

Oprócz tej jednej dziewczyny
co pachniała świeżą rozpaczą
a -- te wszystkie (za)datki na czyny
w studni naszych (zwą)tleń -- los mi znaczą




Yoal Capote -- bilingual money  (Cuban art)
 

piątek, 3 sierpnia 2012


Bundenko i Vyguzov



Aga(pe?)

Kochała mnie taką, jaką nie byłam.
Czy to oznacza, że nie kochała wcale?
Widziała wewnętrzne ciepło,
a we mnie sama arktyka,
kraina wiecznych lodów,
stalagmity podchodzące do gardła.
Pokazałam jej
jeden taki stalagmit. Krzyknęła.
"O, nowe lody! Skąd wiedziałaś, kochanie,
że uwielbiam taki smak?"

sobota, 28 lipca 2012

środa, 25 lipca 2012





półkule serca

czwarta nad ranem. w głowie mi (fejs)buczy.
"czemu Cię nie ma na odległość ręki?" -- Rękę dam
sobie uciąć, że coś "mi
dzwoni do lewego ucha.

-- kto?

-- nieodwracalność? -- -- --" odwracam

się na drugi bok. czwarta nad ranem.
Poprzednią dobę
jadłam samą czekoladę, w dołku mnie ściska,
nabieram kształtów przejrzałej

klepsydry.



(Cytaty pochodzą z wierszy Edwarda Stachury i Mirona Białoszewskiego)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Vitruvian Man by Leonardo da Vinci
 


zen it: mandala między wskazówkami

 Myślałam, że nie ma w promieniu zegara
nożyc dość ostrych,
żeby się zaciąć. A jednak się udało:
mam to słowo na końcu języka
tymczasem się zapowietrzam
dostatecznie, mam coś na kształt nadziei,
by rozprowadzić krew
w pulsujący zachód słońca.


(Hasta Uttanasana)
 
  

niedziela, 22 lipca 2012


widłokrąg (blue landscape with a goat)

(ko)złem kochałeś --
-- (nie)bieszczę pokój
dalej! -- A dalej
tkwię w lewym boku

twoich alibi
bez-bytnich zmożeń
bezcelnym gdyby
mglę się w bezdroże



("devil" from poordevilart.com)
 

niedziela, 8 lipca 2012





odrzutowe niebo
 
(a picture by Charles Sandison)
 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


(pr)z(e)nikanie

coś co powinno się przyśnić
zdarzyło mi się
nieprzeczuta
nieoczekiwana
niechciana

nieodwzajemniona obojętność



Charles Sandison

czwartek, 5 lipca 2012

Banksy



małe studium społeczne

Popkultura, czy popi
kultury? Dylemat, przed którym
nikt nie staje
po właściwej stronie -- strony się
dawno rozeszły:
jesteśmy biegunami
jednego magnesu
,
jesteśmy (nomen amen!) wyznawcami
świętego spokoju. Dla niego
warto się starać o ex-community.





    Kazmier Maslanka


   bardo

    urodziłam się
    to była randka w ciemno
    potem nastąpił zwrot --
    nick koziorożca nie pomógł
    -- umarłam na raka
    urodziłam się
    po swojej śmierci
    na niepewność wczoraj
    urodziłam się i po(z)byłam
    na pniu
    złamanego drzewa genealogicznego --
    -- nie potrzebuję korony
    żeby czuć się... God! NIE!!!




Kazmier Maslanka




liczba niepierwsza

możliwe, że coś ci się...
nigdy się tego nie dowiesz.
zbyt ciężkie "co" w "coś"
na języku nieoznaczoności.



Enrico Baj -- Fire! Fire!
 


trifoliata (lac)r(im)osa

zapłakało przedwczoraj
w ogrodzie niepamięci
samotne niczym coda
przeciąga się i kręci

popłakała zapałka
na zwęglonym zakręcie
ta kochanka ogarka
nie zatrzyma się w pędzie

i łzy krzesał reaktor
w elektrowni przemocy
byle tylko nie zasnął
w pięść skulony tej nocy


środa, 20 czerwca 2012


ciałonocna (nie)poczytalność

chcę pisać
na skórze nocy
sympatycznym atramentem zapachów
wydzielanych przez jej pory

chcę we-tchnąć w siebie całą noc
przenicować w myśl:
ten niepozorny dymek
nad moją rozpaloną głową





sobota, 16 czerwca 2012



* * *

rozejdą się po zmarzlinach
w oczekiwaniu na lustro
oka -- tkwiący tam od
Niechcenia odłamek gdzieindziej. wieczorem
lustro będzie swędziało, łuszczyło
się na odwilż, jeszcze tylko
rozejdą się z oczekiwaniami
i mogą zacząć (od)taj(ni)ać
modre kostki losu.